Pierwsza recenzja Mangi w moim życiu !!!
Nadchodzi zmierzch ery bogów… Jedno z ostatnich japońskich bóstw, Kami, tworzy laboratorium „Artificial People”, gdzie zostają powołani do życia ludzie obdarzeni boskimi zdolnościami – humodeusy.
Topaz Eihwaz Clever uważany jest za idealny twór nowej generacji. Mimo to nie odczuwa z tego powodu dumy ani nie czerpie satysfakcji. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Smite’a, humodeusa obarczonego pewnym niebezpiecznym defektem. Smite posiada bowiem drugą osobowość zwaną „personifikacją apokalipsy”, która niesie śmierć wszystkim żywym istotom.
To jednak nie zniechęca Topaza. Wręcz przeciwnie, w niewytłumaczalny sposób przyciąga go do nowego towarzysza. Nić przyjaźni przeradza się w silną więź, kiedy obaj podejmują się schwytania Marsa, samozwańczego bojownika o czystość ludzkiej rasy, który zamierza unicestwić bóstwa oraz humodeusy.
Gatunek: Fantasy, Romans
Autor: Kattlett
Wydawca: Kotori
Seria: Artificial people
Rodzaj: polski komiks
Status polskiego wydania: zakończona
Moje doświadczenie z Mangami jest wręcz znikome, mimo tego że poświeciłam 5 lat swojego ziemskiego czasu na odkrywanie Japonii. Dopiero niecałe dwa lata temu, zdecydowałam na spełnienie nastoletnich marzeń i stopniowo zaczęłam kupować sobie nowe tomy mang.
Bardzo lubię czytać Mangi, chociaż są trudniejsze do przyswojenia dla mojego umysłu, niż na przykład książka. Książki zaczęłam wypożyczać w 2015 roku i na początku moja wyobraźnie nie działa tak sprawnie jak teraz, więc przy każdym rozdziale towarzyszył mi nie mały mętlik w głowie. W komiksach zbiór sytuacje mamy podane na tacy, a nasz mózg nie musi jakoś szczególnie się wysilić, żeby nam to wszystko przedstawić. Jego praca jest w dużej mierze ograniczona i jedyne co musi zrobić to zapoznać się z dialogami. Niestety, moja łepetyna nie przyjmuje do tego świadomości i próbuje na własną rękę mi, co nieco przedstawić. Przez co trochę się męczę, bo nie wiem do końca, na czym mam skupić swoją uwagę.
Recenzja
Artificial people: Magenta# 1 jest moim kluczowym zakupem, bo od tego tomu zaczęła się cała moja przygoda z Mangami. Manga nie należy to do moich najbardziej przemyślanych transakcji, ponieważ kupiłam ją pod wpływem chwili. Radość trochę, za bardzo przyćmiła mi wzrok, więc brałam z empikowej półki z mangami, coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia w Anime.
Kreska nie jest zła, postacie są dobrze zbudowane i miejscami nawet słodkie. Na pewno znajdziemy w tym tomie " Środę Kolorów " przebijając się z odcieniami szarości. Miejscami wygląda to naprawdę świetnie, ale moim zdaniem powinni zdecydować się na jedną gamę kolorów.
Fabuła nie należy jakoś do najzacniejszych, znajdziecie tam trochę takich nie domówień, które w mniejszym bądź większym stopniu zbiją was z tropu. Mamy tutaj też do czynienia z romansem, ale nie między kobietą i mężczyzną, lecz między postaciami tej samej płci. I w tym, przypadku między facetami, czyli ludźmi obdarzonymi boskimi mocami. Powiem wam, że to niezły czad, bo prawie wszystkie humodeusy są płci męskiej. Do tej pory naliczyłam tylko dwie laski, które też są humodeusami i mają jakieś tam swoje moce.
Moja ocena 2/5
Bardzo przyjemnie mi się czytało Artificial people: Magenta #1, było to dla mnie dobry odpoczynek, od książek w tamtym czasie. Nadal manga nie wywołuje u mnie, jakiegoś większego zachwytu, z którym mogłabym się tu podzieli. Do tej pory zastanawiam się, czy nie lepiej było wtedy wsiąść pierwszy tom" Shiki". Anime naprawdę mi się spodobało, a już w szczególności muzyka, której słucham do dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hejka, zostaw swoją opinię dobrą lub złą !!!